Showing posts with label Wielka Brytania. Show all posts
Showing posts with label Wielka Brytania. Show all posts

Na tropie literackich inspiracjii... cz.2

"Po półgodzinnej wędrówce i obserwacji "fałszywego" Oksfordu dziewczynka [...] poszła w stronę parku. Nagle znalazła się przed wielkim budynkiem, który pasowałby raczej do jej świata (choć tam go nie było). Dziewczynka usiadła na trawniku, gdzie zamierzała zjeść batonik i owoc, z przyjemnością patrząc na budynek."
Kolejny raz znaleźliśmy się w Oksford wraz z Lyrą, bohaterką "Mrocznych materii" Pullmana. Jesteśmy w środku lata na ocienionej rozłożystymi drzewami Park Road. Tuż na przeciwko wejścia do neogotyckiej budowli, w której znajduje się University Museum of Natural History. 
"Odkryła, że znajduje się w nim muzeum. Drzwi frontowe były otwarte, więc weszła. Wewnątrz stały wypchane zwierzęta, skamieniałe szkielety i gablotki z minerałami, tak jak w Królewskim Muzeum Geologicznym, które odwiedzała z panią Coulter podczas pobytu w Londynie."




Taki mały raj dla dzieci...




Czyżby tęsknota za posiadaniem własnego dajmona?... (Mroczne materie)














Niewiele większy niż ślad na ziemi...


Naukowiec, pisarz, malarz, artysta?...


A tu ślad Alicji i Krainy Czarów...


i ptaka dodo - autokarykatury autora historii o Alicji, wykładowcy matematyki Charlesa Lutwidge'a Dodgsona, który przyjął pseudonim Lewis Carroll. 






"Na końcu wielkiego korytarza ze szkła i żelaza znajdowało się wejście do drugiej części muzeum. Odwiedzających było bardzo niewielu, więc Lyra weszła do sali i rozejrzała się. Pamiętała, że pilnie musi zadać aletheiometrowi pytania, jednak eksponaty w pomieszczeniu bardzo ją zaciekawiły. Dostrzegła tu dobrze sobie znane przedmioty: w szafkach za szkłem wisiały arktyczne ubrania, niemal identyczne, jak jej futra, stały sanie, leżały rzeźbione kości morsa, harpuny do polowań na foki oraz tysiące różnych trofeów, relikwii, obiektów magicznych, narzędzi i broni. Lyra oceniła, że eksponaty pochodzą nie tylko z Arktyki, lecz z całego świata." Mroczne Materie, Pullman



Ta część, to jedna z największych na świecie antropologicznych kolekcji - Pitt Rivers Museum. Niestety z powodu oświetlenia zdjęcia, które zrobiłam nie nadają się do pokazania. A szkoda, bo naprawdę warto je zobaczyć.

"Futra ze skóry karibu wydawały się identyczne jak futro Lyry, natomiast postronki na saniach przywiązano w sposób zupełnie niewłaściwy. A obok wisiał fotogram kilku samojedzkich myśliwych, prawie sobowtórów tych, którzy porwali dziewczynkę i sprzedali ją do Bolvangaru. Ależ tak! To byli ci sami mężczyźni! Nawet supeł na tej wystrzępionej linie znajdował się w tym samym miejscu. Lyra była tego absolutnie pewna, ponieważ spędziła na tych właśnie saniach wiele długich godzin... Czy istniało logiczne wyjaśnienie tej tajemnicy? Może światy stale przeplatały się ze sobą, a może mimo wszystko istniał tylko jeden, który śnił o innych?" "Mroczne Materie", Pullman


Następnym razem zapraszam na krótką wizytę z Lyra w ogrodzie botanicznym i innych zakątkach Oxfordu :) Tymczasem śpieszę na targ uzupełnić stan mojego balkonowego ogrodu :)


Na tropie literackich inspiracjii... cz.1

Spróbuję wytropić dziś troszkę literackich inspiracji w Oxfordzie. To tutaj pisało się chyba najwięcej. Może to takie miejsce gdzie wystarczy zamieszkać, zapuścić korzenie i wenę twórczą, miliony pomysłów czerpie się z jakiegoś ukrytego pod tym miastem źródła. Tworzyli tu R.R. Tolkien, C.S. Lewis, Oscar Wilde, Luis Carroll, John Galsworthy, Graham Greene, czy czytany przeze mnie ostatnio Philip Pullman. Zresztą cała Wielka Brytania jest zgoła magiczno literacka, bo do jakiego zakątka się nie zajrzy, tam odkryć można jakąś historię często już spisaną. Ba, nawet sfilmowaną. Wspominałam o tym pisząc wcześniej o Oxfordzie i Alicji oraz Harrym Potterze. Zapraszam również do powrotu na stronę z zaułkami starych uczelni.


Trudno się oprzeć czarowi Logic Lane. Czy gdzieś jest jeszcze taka ulica na świecie?


Którą zapewne po wielokroć przemierzał L. Carroll.
Nie wejść do pubu Pod orłem i dzieckiem". Szyld ten zainspirował Tolkiena, lubiącego spędzać tu czas,  do napisania sceny uwolnienia Gandalfa z wieży Sarumana - Orthank.




Pod tym drzewem Tolkien lubił przesiadywać i to drzewo w Mrocznych Materiach Pullmana (zekranizowana została tylko pierwsza część trylogii pod tytułem "Złoty kompas", w wersji dla widzów młodszych), mijali Lyra i Will spędzając swoje ostatnie chwile razem.


W Oxfordzie ze świata równoległego Lyry, była biblioteka Bodleya, ja odnalazłam bibliotekę Bodleiana.








Do tego budynku dotarła może szukając profesorów fizyki mogących prowadzić badania naukowe nad Pyłem?...


Ale już na pewno Lyra trafiła tutaj -


"Nagle znalazła się przed wielkim budynkiem, który pasowałby raczej do jej świata (choć tam go nie było). Dziewczynka usiadła na trawniku, gdzie zamierzała zjeść batonik i owoc, z przyjemnością patrząc na budynek. Odkryła, że znajduje się w nim muzeum. Drzwi frontowe były otwarte więc weszła." C.D.N

P.S.
Szalenie lubię koncepcję istnienia światów równoległych. Nie dałabym sobie ręki uciąć, że nie żyjemy równocześnie w kilku z nich, czego dowodem mogą być nasze, całkiem realistyczne sny. Dobranoc :)




Książki, książki, książeczki...

Kolejna kolosalna przerwa w pisaniu, fotografowaniu... Trochę ucieczka od świata rzeczywistego w ten wykreowany, spisany na kartach książek. Ucieczka od życia, które zaskakuje nie koniecznie pozytywnie i tylko piętrzy, piętrzy trudności. Bo wiadomo, kto czyta ten żyje dwa razy, więc przerzuciłam się ze swojego życia - takiego z dnia na dzień, na życie w zupełnie innych światach. Ale chyba już pora pozbierać się nieco, wrócić do pisania, do wspomnień z podróży i do przygotowanie następnej naszej wyprawy.
Niestety, nie uda mi się zrealizować swoich marzeń (przynajmniej na razie). Nie pojedziemy do Syrii, nie odkryjemy Jordanii i nie odwiedzimy Libanu. Zaplanowane 27 dni spędzimy w Turcji. Muszę zorganizować się nieco i zaplanować trasę. Tymczasem moje całe jestestwo pragnie odpoczynku i nic nie robienia z książką w ręku najlepiej. Ehhh...

Przepraszam Wszystkich za swoje milczenie, czasem trzeba schować się by pozwolić nieco zagoić się ranom.

Dziś parę eksponatów z wystawy, którą oglądałam dwa lata temu w bibliotece w Oxford. Coś co bardzo lubię. Książkę, oprawę, formę jako dzieło samo w sobie - i jak tu nie oceniać książki po okładce.


Temat - Woda




























I jeszcze raz Londyn na smutki oraz minionych świąt czar niceo zakurzony

Przede wszystkim, dziękuję, że jesteście, że czytacie, piszecie i komentujecie. Wasze słowa otuchy i dobre życzenia są dla mnie bezcenne :)

Od wczoraj staram się myśleć "do przodu". Zwłaszcza po spotkaniu z radnymi, rodzicami, nauczycielami. Były emocje, łzy. Cała sprawa jest absurdalna, bo jak wyliczono oszczędności mają wynieść 1300000zł, a koszt zlikwidowania szkół to 1200000zł. Oczywiście wszyscy pamiętali obietnice przedwyborcze " Jak wybierzecie  pana xxx, to nie będzie mowy o zamykaniu szkół". Taaaak. Nawet nie wiedziałam jaka sytuacja jest w naszym małym miasteczku ze żłobkami, przedszkolami. Tak pięknie się je likwidowało, zamykało. To do którego chodził mój syn, a które tak dobrze wspominam, z bardzo dużym sadem, olbrzymimi magnoliami, dziś już jest przerobione na prywatny dworek jednego z przedsiębiorców mojego miasta. A przyszłe mamy, cóż śpieszą w pierwszych miesiącach ciąży do żłobków, by zapisać swoje dziecko. Pani dyrektor ma problem, czy wpisać dziewczynkę, czy chłopczyka. Później zaraz do przedszkola, przynajmniej dwa lata wcześniej, jak ma się szczęście. Bo listy rezerwowe są długie. Tak wygląda miasto i kraj przyjazne rodzicom... Nie będzie łatwo. Ale powinno się walczyć do końca.

Trzeba myśleć o przyszłości. 

Od wczorajszego wieczora walczę więc z pakietem Adobe. Czyli z całym zestawem programów, które nie chcą się uruchomić. Chwała, że choć Photoshop jest mi posłuszny. Siedziałam do drugiej w nocy, siedziałam dziś do czwartej po południu od rana. Bo jak ja się na czymś zafixuję to tak mam. A zwłaszcza jak dotyczy to problemu związanego z komputerem, którego nie mogę rozwiązać. Niestety, wciąż przy otwieraniu programów wyskakuje mi błąd "Microsoft Visual C++ Runetime Error" i nijak nie chce się dać zlikwidować. Może zaglądnie tu jakiś sprytny informatyk i coś doradzi niedouczonej kobiecie w tym temacie?

Dziś jeszcze raz Harrods, który jest wielopiętrowy i tak zawikłany, że wciąż można odnajdywać w nim nowe zakamarki albo się zagubić z kretesem. Raz widziałam figurę woskową Al Fayeda, chciałam później pokazać ją Ines, szans nie było. Nie trafiłam. Swoją drogą mam bardzo kobiecą orientację w terenie ;) Odkryłyśmy natomiast w sierpniu cały dział ozdób choinkowo świątecznych. Zdjęcia stare, niezbyt jakości, w żadnym razie nie oddające piękna tych wszystkich cacuszek i choinek. Gdzie każda była w innym stylu i kolorystyce. I to wszystko w środku lata :)





















Wasza szalona blogerka w świątecznym królestwie.



I jej córka na ostatnim piętrze, w dziale sportowym :)