Mgła na granicy światów...

Biorąc przykład z Doro pomyślałam sobie, że pokażę efekt mojego wczorajszego spaceru. Miałam dzień wolny, a mgła była fantastycznie gęsta. Wzięłam aparat i wyszłam z domu (bez moich zwierzaków :) 

Mgła zawsze będzie się mi kojarzyć ze szczeliną między światami, wymiarami. Czasem w którym zacierają się bariery między tym co rzeczywiste, a tym co zaledwie wyczuwalne. I to coś co za tym białym budyniem leży, bynajmniej nie jest przyjazne i optymistyczne. Jest wręcz z natury złe. Dlatego mglisty dzień wydaje się najbardziej odpowiedni dla mojego miasteczka. Są bowiem takie momenty, w którym powiedziałabym, że miejsce gdzie mieszkam sąsiaduje z leżącym po prawej stronie miasteczkiem Twin Peaks i leżącym po lewej Silent Hill. Na domiar złego z południa nadciąga mgła, która je opanowuje. Wówczas wszystko to co tu się dzieje, szczególnie pomiędzy ludźmi, znajduje swoje uzasadnienie, które mnie dziwnie uspokaja... Zapraszam na wędrówkę krainą na granicy światów. 

A dla tych, którzy nie znają Silent Hill, Twin Peaks i The Mist, linki do trailerów i muzyki. Polecam wszystkie :)