Tam gdzie czas przechadza się pod rękę z nieśmiertelnym Ra...

Muzyczna ilustracja ...



Budzimy się, mrok jeszcze spowija Luksor i cisza, której nie zmąci zbłąkany kot stąpający na opuszkach... Latarnie odzierają z ciemności bezwstydne fragmenty zaułków. Świadkiem nam tylko księżyc. Śpieszymy się by za chwilę podać dłoń wiecznemu Ra. Jest już blisko, czujesz ten ciepły oddech? Gra w chowanego w liściach palm. I czeka na pierwszy brzask. Wsiadamy do naszego podniebnego rydwanu, i nie konie zaprzęgamy, tylko wiatr... Ra dziś naszym woźnicą, to on przeniesie nas w swoich ramionach ze wschodu, który jeszcze szuka snu w fałdkach poduszki, resztki złudnych marzeń... Do zachodu, który nieuchronnie zmierza do tego co ostateczne, gdzie za bramą z kości słoniowej już tylko prawda... I dajemy się unieść, i spoglądamy w ostatnie, gasnące gwiazdy. Przyglądają się ostatni raz  w nieprzemijających wodach Nilu. A to przecież płynie czas... Przepasał się na naszą cześć amarantową łuną. A my wzbijamy się wyżej i wyżej, by z granic boskich włości zrozumieć owal ziemskich losów... Tylko dlaczego tak krótko trwa ta nasza wędrówka z krańca do krańca...