El Manzanares desde el teleférico / River Manzanares from a cable car


Dado que se acerca la fiesta de "esta nuestra comunidad", y como no me apetecía esperar ni a San Isidro ni a las elecciones, me he permitido pisarles el terreno a Jota Ele y Ripley para mostraros esta vista del Manzanares, con la Catedral y el Palacio Real al fondo, tomada desde el teleférico que va de Rosales a la Casa de Campo. Parece que no, pero el condenado va bastante rápido y se mueve, sobre todo cuando desplazo mis más de 100 kg para ponerme de pie y asomar el objetivo por la pequeña ventana que dejan abierta. Espero que os guste.

No direct translation today, given that people abroad do not know about spanish Bank holidays... In short, this is a view of Madrid's river, Manzanares, taken from a cable car; it doesn't seem so, but it moves fast, and bounced a lot when I moved my +100 kgs to stand and shot through a narrow open window. Hope you like it

Sombras

un hueco en la barrera / a hole in the barrier


Dado que ayer fue día de fútbol, aquí os dejo una foto que me recordó a esas barreras en que se deja un hueco...

Given that yesterday was "a football day", here you have a shot that reminded me those "barriers" with a hole... (I don't know if "barrier" is the correct word in English, so I'll be glad if anybody can confirm it, it's never too late to learn!)

Fantasmas

Catedral de León Nocturna - León's cathedral night shot


No processions this Easter due to the rain... what a pity; at least Friday night didn't rain and I ran to see if I could get some night pictures of León. This is the Cathedral, in my humble opinion the most beautiful gothic cathedral in Spain. People don't use to shot from this point, given that the whole building is not visible at a 100%, but I chose to shot it from here because the tree covers the scaffolds that are being used for the cathedral's restoration. It is also a "less typical" point of view...

Sin procesiones esta Semana Santa por la lluvia... qué lástima; al menos el Viernes por la noche no llovía y salí corriendo a sacar algunas fotos nocturnas de León. Esta es la Catedral, en mi humilde opinión la catedral gótica más bonita de España. La gente normalmente no saca fotos desde este punto, ya que no se ve el edificio completo al 100%, pero elegí este encuadre porque el árbol cubre los andamios que están utilizando para la restauración de la catedral. Es también un punto de vista "menos típico"...

leer y tomar el sol / reading and sumbathing


Bueno, pues me voy de vacaciones. En principio pensaba hacer muchas fotos, ya que estos días suelen ser muy productivos por la Semana Santa, pero parece que vamos a tener lluvia, lluvia y lluvia. Así que por si acaso haré como esta chica y también me llevaré un buen libro. Eso sí, ¡¡¡no penséis que me voy a poner bikini!!! Felices días.

Well, I'm leaving on holidays. I was thinking on taking lots of pictures, given that these days are usually pretty productive due to Easter, but it seems we're going to have rain, rain and rain. So just incase I'll do like this girl and I'll take a good book as well. But, don't even think I'll wear a bikini!!! Happy days.

Mi primera nocturna / My first night shot


Bueno, pues unos amigos de Dzoom organizaron una sesión de fotografía nocturna en Soto del Real, cerca de Madrid, y me uní a ellos. Fueron unas horas de mucha risa, buen humor y aprendizaje, sobre todo por mi parte. La luna llena y las nubes nos impidieron sacar estrellas, así que nos centramos en el arte de pintar con luz. Aquí os dejo la primera que he procesado, tengo alguna mejor pero he preferido dejarlas para cuando lo tenga un poco más dominado, en breve iré subiéndolas.

Well,some friends from Dzoom organized a night photography session in Soto del Real, near Madrid, and I joined them. We had some hours of lots of laughs, good humour and learning, especially from my side. The full moon and the clouds avoided any startrails stuff, so we focused on the art of light-painting. Here you have the first one I've processed, I have some better ones but I've chosen to let them wait till I have a little bit more of practice, I'll upload them soon.

Luminária

Ser português (7)











































Esta já é repetente, passou por aqui em julho de 2005. Por razões óbvias, foi convidada a aparecer mais uma vez.

Pod sklepieniem gotyckiej katedry...

Ostatnio pisałam o meczetach, dziś katedra gotycka wybudowana na miejscu zniszczonego meczetu. Katedra najświętszej Marii Panny w Sewilli, największa i jedna z najpiękniejszych na świecie. Katedry gotyckie oczarowują mnie w troszkę inny sposób. Gdy wchodzę do ich wnętrz zwieńczonych skrzydłami sklepień, wysmukłych, strzelistych, kryjących się w mroku i obiecujących wędrówkę gdzieś w przestrzeń, ponad to co przyziemne, mogę poczuć całą gamę emocji w jakie ubrane było średniowiecze. Gdzie pod szatami tęsknoty za tym co boskie, czyste, niedoścignione, płynęła rozległym krwiobiegiem rzeka zmysłów i uczuć na wskroś ziemskich. Uwielbiam kamień, bez zbytecznego makijażu, surowy, szorstki i jakże ciepły, z którego wzniesione zostały przepiękne palce zamykające się w łuki, jak dłonie złożone do modlitwy. I w końcu spektakl słonecznego blasku przechwyconego przez setki barwnych szkieł wprawionych w układ nerwowy okien. Zapraszam na chwilę zadumy... 


































 

De pie sobre el agua / standing on the water


Y aquí le tenemos, después de la acción, mostrando a todos que él, y sólo él, es el rey del estanque... ni siquiera necesita nadar porque él es capaz de estar de pie sobre el agua.

And here we have him, after the action, showing everybody that he, and only he, is the king of the pond... he doesn't even need to swim since he's able to stand on the water.

Ser português (6)

I po kolejnej przerwie - przygotowując się do podróży...

Długo nie pisałam. Stres nawet jeśli nie zabija, to pozbawia weny twórczej. A życie przez rok w permanentnym stresie, dokładanie do niego kolejnych, bynajmniej nie mniejszych - to za dużo szczęścia na raz. Rozpadłam się jak domek z klocków. Dokładnie tak. Tydzień temu obudziłam się po kolejnej nocy pełnej koszmarów i dopadła mnie panika, atak strachu tak wielkiego, że było mi aż niedobrze. Zupełnie bez przyczyny, irracjonalnie. Na szczęście już mi lepiej, powoli łapię oddech i sprawy układają się już lepiej. A co do pracy, wierzę że będzie, bo nie może być inaczej. Jestem spokojna. Czas wziąć się za wakacyjną podróż. 

Podróż na Bliski Wschód. Najważniejszą zmianą jest to, że nie będzie to podróż samotna. Jedzie ze mną Ines. Po kolejnych finałach konkursów, po zdobyciu pierwszego miejsca w ostatnim konkursie (a dziedziny zaiste rozległe - od języka polskiego, angielskiego po biologie, po drodze mając matematykę, chemie, fizykę), widząc jej zmęczenie, postanowiłam dokupić drugi bilet na samolot. I tu też dało znać zmęczenie stresem, bo kupując bilet na Maleva, ciesząc się, że złapałam niską i dobrą cenę, wpisałam w rubryczki Ms, ale dalej już podałam własne imię i nazwisko, stając się posiadaczką dwóch biletów na siebie samą, na ten sam lot. Na szczęście Malev, który nie przewiduje zmiany nazwiska na bilecie, zgodził się na zmianę operację oczywiście za dodatkową opłatą.

Tak jak pisałam wcześniej lądujemy w Istambule. Następnie chciałybyśmy zobaczyć Syrię, która jest naszym głównym celem, oraz Liban i Jordanię. A tu sytuacja coraz gorętsza, trudna... I mamy nadzieję, że do naszego wylotu coś się zmieni, rozwiąże, uspokoi, na tyle byśmy mogły zrealizować swoje marzenie. Jeśli nie, to poznamy dokładnie Turcję, bez pośpiechu, nie tylko sam Istambuł. 

Gdy kupiłam ten drugi bilet poczułam spokój i pewność, że tak miało być. Gdzieś tam w głębi serca. Źle bym się czuła siadając w meczecie, bez Ines, która kocha klimat meczetów. Podziwiając ich architekturę, słuchając nawoływań muezina, lub tylko obserwując ludzi, chłonąc atmosferę. Nicolas Bouvier, którego książki uwielbiam, tak pisze o meczetach w Turcji: "Turecki meczet tchnie większą pogoda w adoracji. Jest to przysadzisty budynek obrzeżony dwoma minaretami, w których gnieżdżą się bociany. Wnętrze jest pobielone wapnem, posadzka pokryta czerwonymi dywanami, a ściany są ozdobione wersetami koranicznymi, wyciętymi z papieru. Przyjemny chłodek i brak powagi, który jednak nie wyklucza wielkości. Nie, tak jak w naszych kościołach, nie sugeruje dramatu lub nieobecności, wszystko zaś świadczy o naturalnej więzi między Bogiem a ludźmi: źródle prostoty, która nie przestaje cieszyć prawdziwych wiernych. Odpoczynek w tym przybytku, z bosymi stopami na szorstkiej wełnie, to jakby kąpiel w rzece."  Dziś zilustruję ten cytat zdjęciami z meczetu Alego Paszy w Kairze. Po powrocie w sierpniu mam nadzieję, że będą to meczety tureckie o jakich pisał tu Bouvier.














Chciałam jeszcze wszystkim wielbicielom pustyni, mistycyzmu Sufich, polecić poetycki film, pełen wspaniałej muzyki i obrazu - "Bab'Aziz" czyli Drogi ojciec (polski tytuł). Jest to historia niezwykłych wędrowców, niewidomego dziadka i jego pełnej życia wnuczki, którzy przemierzają bezkresne pustkowie, by dotrzeć na odbywający się raz na trzydzieści lat, wielkie spotkanie derwiszów. Miejsce jest sekretem, nikt go nie zna. Wędrowcy muszą kierować się sercem i wiarą, wsłuchiwać w odwieczną ciszę, a wtedy pustynia sama wskaże im drogę. W swojej podróży ocierają się o świat ducha, baśni, metafizyki, spotykając niezwykłych ludzi. Gorąco, gorąco polecam.








a um certo caçador