Ten koncert nie był wydarzeniem z pierwszego dnia naszego pobytu w Istambule. To był może trzeci lub czwarty dzień, ale dla nas dzień niezwykły. Mogłyśmy bowiem wziąć udział w wydarzeniu, które stało się naprawdę radosnym i znaczącym świętem dla wielu Palestyńczyków, zmuszonych do opuszczenia swojego kraju. Kraju za którym tęsknią, w którym pozostawili ukochanych, bliskich, przyjaciół. Ziemię, którą mają nadzieję jeszcze zobaczyć, a na której nie da się obecnie spokojnie żyć, bo nie zna się dnia ani godziny... Naszą turecką historię rozpoczynam od tego tematu, obiecałam wysłać te zdjęcia zespołowi, który występował, a minęło już kilka tygodni od tego czasu.
Wydarzenie miało bardzo oficjalną i uroczystą oprawę. Przybyła grupa ambasadorów z wielu krajów (nie wiem czy również nasz przedstawiciel tam się pojawił), ambasador Palestyny Nabil Marouf, Minister Spraw Zagranicznych Palestyny Riyad al-Maliki, oraz wielu innych gości, w tym znakomitości z Turcji, zasiadło w pierwszych rzędach amfiteatru tuż przy Błękitnym Meczecie. Oficjalnie Turcja żąda, by Tel Awiw zdjął blokadę gospodarczą palestyńskiej Strefy Gazy i przeprosił za zeszłoroczny szturm komandosów izraelskich na jeden ze statków Flotylli Wolności, w wyniku którego zginęło dziewięciu tureckich aktywistów propalestyńskich. Morski konwój zamierzał przerwać blokadę Strefy Gazy. Przypuszczam, że właśnie Turcja będzie również jednym z krajów, który poprze utworzenie Niepodległej Palestyny. Mam nadzieję, że takich krajów w ONZ będzie większość.
O Palestynie pisałam już w innym miejscu. I jeśli się pozna historię tego narodu, który inny - wybrany rzekomo, lub nie wiadomo po co - naród próbuje wyrwać z rodzimej ziemi, to zrozumie się jak ważne jest każde poparcie. Jak cenne jest każde wspólne święto, które pozwala poczuć, że Palestyna wciąż istnieje, choć zgnębiona, poraniona, krwawiąca, choćby w gorącym sercu, skąd nie da jej się wyrwać.
Jeśli ktoś ma ochotę polecam blog: Wolna Palestyna oraz blog Bezdomna Rewolucja, gdzie przedstawione są ostatnie wydarzenia w Strefie Gazy. Polecam również książki: Ewa Jasiewicz "Podpalić Gazę" i kupione przeze mnie już po powrocie "Palestyńskie wędrówki" Raja Sheader'a. Pozwolę sobie zacytować fragment tej ostatniej. Opisuje ona między innymi wyprawę "w towarzystwie ekipy telewizyjnej odtwarzającej przebieg pierwszej opisanej w książce wędrówki, którą przerwali izraelscy żołnierze, którzy podbiegli z wymierzonymi do nas karabinami i poddali nas przesłuchaniu pod gołym niebem. Chyba mieliśmy szczęście, że wyszliśmy z tego spotkania bez szwanku. Firas Kaskas, ojciec trójki małych dzieci, zginął na początku zimy zastrzelony przez żołnierzy z tej samej placówki w trakcie popołudniowego spaceru z bratem. A jednak palestyńska wiosna przyniosła na wzgórza swoje dywany anemonów i nieśmiałe kępki cyklamenów. Wędrujemy jak zawsze co piątek z grupą przyjaciół. Widzimy coraz szybszy rozrost izraelskich osiedli, które zagrażają kruchemu i zbezczeszczonemu krajobrazowi, lecz mimo to wciąż siadamy pod drzewem oliwnym w cichej dolinie i oglądamy grę światła i cienia na tarasowych zboczach. Nie wiem, dlaczego nie tracimy nadziei na przyszłość dla tych wzgórz; jeden z moich przyjaciół upiera się nawet, aby rozpatrywać ją w geologicznej skali czasu. Dla mnie po prostu są i wiem, że będziemy dalej wędrować przez nie podczas naszych sarhat." I ja mam nadzieję kiedyś wędrować drogami Wolnej Palestyny, mam nadzieję... Inshallah...
W oczekiwaniu na koncert - Palestyńskie dzieci.
Po prawej stronie Yezan, który miał niezwykłe zdolności taneczne :)
Najmłodsi również udzielali wywiadów
Część oficjalną rozpoczął ambasador Palestyny Nabil Marouf
Porwał za sobą tłumy
A to już początek koncertu. Gorącego, energetycznego, porywającego, barwnego i pełnego świetnej muzyki i tańca - szkoda tylko, ze względu na zdjęcia, że było tak dużo niebieskiego światła :)