Pare slow z oazy Siwa
Po dlugiej nieobecnosci w sieci... Zmeczone nieco ale zachwycone nocami na pustyni, dokarmianiem dzikich liskow fenkow, rozgwiezdzonym niebem na wyciagniecie reki, pozostawilysmy za soba Baharije, Farafre, Dachale, biala i czarna pustynie, Krysztalowa Gore, diuny i pare innych bardzo atrakcyjnych miejsc, wspomnien nie wymienialnych za zadne pieniadze czy ludzi, ktorzy na zawsze wpisali sie w nasza pamiec. Dotarlysmy tutaj, do Siwa, tam gdzie diabel mowi dobranoc, gdzie juz tak nie dba sie o turystow i ich nie zaczepia. Pierwsze wrazenie, poza okrutnie cuchnaca lazienka w hotelu, urzekajace - w koncu spokoj, mala wioseczka, malowniczo afrykanska. I postanowilysmy zostac o dzien dluzej, czyli w sumie 4 noce. A teraz juz coraz bardziej jestem rozdrazniona ta prowincja, gdzie sama musialam sobie naprawic spluczke w hotelu, w jedynej "kawiarence internetowej" (1 czynny komputer z laczem o predkosci 45kb na min)konfigurowalam im sprzet bo nie jak nie mogli sobie poradzic z nim przez dwa dni a ja mialam zachcianke zadzwonic do domu. Brakuje mi tez tej serdecznosci i otwartosci jaka maja mieszkancy innych regionow. Ale nie jest zle :) Dzis koncze bo moje dziecie juz bardzo glodne i czas zmienic nasza jadlodajnie na jakas nowa bo do "starej" tez juz stracilam cierpliwosc. Moze jutro uda siue cos jeszcze tu na bazgrac, a jak nie to obiecuje wrazenia po powrocie i zdjecia - jest ich juz ok 4 tys :) W kazdym razie po jutrze wyruszamy o 7 rano do Alexandrii a moj bagazowy ciezar wzrosl o kolejne 2 kg bo kupilam daktyle naturalne i nadziewane migdalami. A arbuzy tu sa przepyszne :) Caluski 4all :)