Aby uniknac wpadania od razu w niezbyt mily nastroj - moze zaczne ab ovo :)
Cztery rzeczy najbardziej ulubione przez egipcjan:
- slowo: habibi (co znaczy "kochana", nie zeby stosowane wobec mnie :) Ale slyszy sie je obowiazkowo we wszystkich piosenkach dobiegajacych zewszad
- sporty extremalne - czyli egipska ruletka. Zabawa uprawiana masowo przez wszystkich egipcjan oraz niestety z musu przeze mnie. Czyli bieg slalomem miedzy pedzacymi samochodami (nie zwalniajacymi ani na jote) na druga strone ulicy. Niesamowita dawka adrenaliny u mnie grozaca zejsciem na zawal. Na szczescie czesto sie udaje uzyskac pomoc (na ochotnika) jakiegos tutejszego sportowca, ktory biedne sieroty przecholuje na drogi brzeg, tudziez uprzejmego niezwykle policjanta, ktory wstrzyma caly ruch zmotoryzowany aby wyzej wymienione postaci, kompletnie nie wysportowane, jakos bezpiecznie dotarly do celu.
- nieustajacy i wszedobylski halas, w tym prawdziwe koncerty na klakson i nawolywania, ktore jak zauwazam wlasnie nawet w wyciszonym powietrzu dlugo brzmia w uszach. Smiem podejrzewac, ze dla Egipcjanina cisza jest wrecz smiertelnym wirusem, na ktory nalezy sie szczepic zawsze i wszedzie.
Dzis zwiedzilismy Memfis, Sakkare i Gize.
( a ta informacja juz na szybko i sucho, bo oczeta chyba zapiaszczone i ciagnie do spania, gdzies widac krazy na wielbladzie ichniejszy "piaskowy dziadek")
Jutro o 7 pobudka i szybciutko sniadanie, by zanim sie ukrop ocknie, zapoznac sie z Kairem Muzulmanskim :)
Mam nadzieje, ze ciag dalszy jutro nastapi i braki uda mi sie uzupelnic :)
Pozdrawiam calutka Glubczycka Kulture :)
Wasze nieco zmordowane podrozniczki :)
-