Castle Party w Bolkowie - post dedykowany :)

Dziś post dla wspaniałej Grasza44 czyli Grażynki :) Która niezmiennie jest młoda duchem, o czym świadczy jej blog :) 

Castle Party to trzydniowy festiwal muzyki rockowo-gotyckiej, elektro, industrial . Jeden z największych w Europie. Zjeżdżają się na niego wielbiciele tej muzyki i zespoły z całego świata. W tym roku były zespoły m.in. z Japonii i USA. Spotkałyśmy fanów nawet z Australii. A wszystko rozpoczęło się w 1994 roku na zamku w Grodźcu. Gdy znacznie wzrosła ilość fanów, przeniesiono festiwal do Bolkowa. Umiejscowienie koncertów w zamku znacznie podbija atmosferę. Zwłaszcza gdy nocami liczba dam nie tylko białych, snujących się krużgankami, znacznie wzrasta. Atrakcją jest bowiem właśnie nieustająca maskarada. Festiwal stroi i pomysłów. Nawet na polach namiotowych od rana trwają przygotowania by wieczorem, na koncertach wystąpić w pełnej gali. Kolejki do łazienek, luster, są kilkugodzinne. I jest to wbrew pozorom (metalowe, czasem bardzo mocne nuty), bardzo kulturalne i na poziomie zgromadzenie. Nie ma przemocy, agresji. No może trochę było ponoć na koncercie Behemota i Nergala. Ale tego już nie widziałyśmy bo wyszłyśmy po dwóch utworkach - to już nie były nasze klimaty. Bilety rozchodzą się tuż po wprowadzeniu do obiegu, a noclegi rezerwowane są już w styczniu. 

Jest to dość specyficzny festiwal, nie ma na nim młodzieży, takiej nastoletniej. Średnia wieku dwadzieścia parę lat, czasem rodzice z małymi dziećmi, obowiązkowo w kostiumach. Ja odbiegając od tej średniej, czułam się tam fantastycznie i nikt nie zwracał uwagi na mój wiek :) Zresztą takich osób było więcej. A jaka Ines była szczęśliwa :) I jak już wcześniej pisałam - spała pierwszy raz pod namiotem, który ja pierwszy raz sama rozstawiłam. Czyli atrakcji bez liku.

Próbki muzyki w poprzednich postach z Castle Party. Grażynko, polecam Ci Bacio di Tosca.