Skarby Kariye dla duchowego odpoczynku i radości oka

            Ostatnie półtorej tygodnia nie sprzyjały duchowym rozważaniom i przygotowaniu do zbliżającego się, refleksyjnego, dnia Wszystkich Świętych. Na domiar złego, kompletnie nieuduchowione sprzątanie, po mocno rozciągniętym w czasie remoncie kuchni, zakończyło się niezbyt miłą niespodzianką. Spalił się piecyk w łazience. Cóż, złośliwość jest cechą rzeczy martwych (i nie tylko). Nie dany mi był błogi spokój i czas na uzupełnienie bloga. Nie dany był mi czas na grypę która rwała gardło i szarpała korzonki. Sobota i niedziela upłynęły pod znakiem stresu i poszukiwania fachowca. Dziś od rana panowie montują nową instalację i piecyk, a ja mogę dla Was coś napisać i skończyć pierwszą partię zdjęć z Kariye.
               
               Początki Kościoła Św. Zbawiciela w Chorze, czyli obecnie Kariye Muzesi toną w mrokach historii, pierwsza wzmianka o nim pochodzi z Vw., gdy Justynian I Wielki odbudował go ze zniszczeń. Dzisiejszy kształt nadano mu w XIV wieku, do wykonania dekoracji ściągnięto najznakomitszych artystów. W 1510 roku kościół został zamieniony w meczet zwany Kariye Cami, a freski i mozaiki pokryto warstwą wapna, które na następne stulecia zabezpieczyło ponad 100 przepięknych przedstawień scen biblijnych, portretów świętych, męczenników. Odrestaurowano go i zamieniono w muzeum dopiero w 1958 roku.

               Kościół jest zaiste (nomen omen) warty grzechu i stanowi cenną perełkę pośród zabytków Istambułu. Freski i mozaiki oczarowały mnie i uwiodły. Może i Was zachwycą, choć zdjęcia nie oddają ich prawdziwej urody ani ich ilości. Wypełniają bowiem wnętrza od posadzek po szczyty kopuł.