Nie święci garnki lepią :)

Po odprawieniu Ines do internatu (tak to jest, że gdy przyjeżdża dziecię do domu, starsze lub młodsze, bez różnicy, to przez kilka dni świat staje na głowie i ma jedną orbitę - wokół tego właśnie dziecięcia), można zabrać się za własne, drobne przyjemności, jak na przykład blog :) Co też właśnie czynię. Dziś na zdjęciach moja pociecha młodsza, towarzyszka podróży, w roli uczennicy garncarza. Ale najpierw fachowe szkolenie, dla wszystkich chętnych - w Kapadocji :) Bo proszę Państwa w Turcji nie święci garnki lepią ;)









Ines - ubrana w gustowne spodenki robocze zabiera się do pracy 


Pozornie praca wydaje się być prosta choć nieco brudząca






Czarownica współczesna




Mała korekta






I już dzieło prawie gotowe, a wraz z nim zmienia się przekonanie, że czasem rzeczy z pozoru łatwe wcale takimi nie są.


I tak Ines została uczniem garncarskim choć pierwszy w życiu garnek powstał nieco fantazyjny, a ile dał radości i zapewne pozostanie w pamięci na zawsze :) Zabierajcie w podróże swoje nastolatki, bo choć to najtrudniej strawny wiek, ile szczęścia może dać babranie się w glinie gdzieś na krańcach świata :)


Swoją drogą uczeń w średniowieczu (wszak ceramika to bynajmniej nie współczesny wynalazek) nazywany był terminatorem. Na zdjęciach Ines - terminator oraz jej dzieło :)