W poszukiwaniu bajek, meduzy i podziemnego pałacu.

         Ponoć była piękną, długowłosą dziewczyną, o migdałowych oczach, wiotkiej kibici i najsłodszym uśmiechu. Jakże mógł się Meduzie oprzeć młody Perseusz, jakże ona mogła oprzeć się herosowi. Jednak ten poryw namiętności nie przyniósł zakochanym szczęścia. Jej zmysłowa uroda spowodowała wściekłość Ateny. Zazdrosna bogini zamieniła czarne włosy dziewczyny w jadowite węże, a ci, którzy ośmielili się spojrzeć w migdałowe oczy stawali się tylko martwym, zimnym głazem. Meduza straciła dla Perseusza głowę dosłownie i w przenośni. Ścięta stała się ozdobą tarczy. Tyle o meduzie mówią mity, ale co ją łączy z Istambułem? Aby to odkryć, musimy kupić bilet za 10 lirów i zejść do podziemnej cysterny. Jest ich kilka. A ta udostępniona do zwiedzania nazywana jest Cysterną Bazyliki lub Pałacem Jerbatan (pałac, który zapadł się pod ziemię) i jak najbardziej na miano pałacu zasługuje.




             Zbudowana na miejscu bazyliki w VI w przez Justyniana I, by zapewnić miastu czystą wodę w razie oblężenia, mieściła bowiem 80-100 000 m³ wody doprowadzonej tu akweduktami. Tą mroczną, a wręcz magiczną komnatę wypełnia las marmurowych kolumn (336) ustawionych w 12 rzędów. Kolumny te zostały przywiezione z najróżniejszych świątyń, tworząc ciekawy zbiór, taki troszkę od sasa do lasa.




            Jest tam kilka perełek, jak na przykład kolumna łez czy bardzo nietypowa kolumna z głowami Meduzy. Nietypowa, bo zdaje się stać na głowie i dosłownie na niej stoi. Podobizny Meduzy nie zdobią bowiem, jak by można sądzić, głowicy ale bazę kolumny. Widać przerażała również Justyniana. Jak mówi legenda, kazał tą dziwną kolumnę ustawić w najdalszym zakątku cysterny i ustawić głową Meduzy w dół, by zgromadzona w zbiorniku woda na zawszę ukryła jej podobiznę.






Pomiędzy kolumnami, w półmroku pełnym refleksów i odbić światła od tafli wody, spacerować możemy po drewnianych pomostach. 








Bajkowy klimat tego miejsca, dziwne, blaszane latarenki na pomostach, rybki pływające w wodzie i złocące się całymi stadami w świetle, przywodził mi na myśl filmy Hayao Miyazaki.








A można i tak. Wczuć się w rolę wielkiego wezyra :)




ps. Jak widzicie, nastąpiła niewielka zmiana dekoracji, spowodowana chęcią usprawnienia pracy robotom indeksującym. Mam nadzieję, że jest teraz przejrzyściej :) Muszę się tylko przyzwyczaić, że Wasze blogi mam teraz po prawicy :)

 Miłego weekendu :)

ps2. jak tak sobie patrzę na zdjęcia to przypomina mi się legenda o pływającej w lochach złotej kaczce. Myślę, że tu by pasowała jak najbardziej :)