Hiszpania. Grenada. Czyli Alicja w Krainie Czarów... :)

       Alicja miała już dość siedzenia na kamiennych stopniach. Raz czy dwa razy zerknęła do książki, którą czytała. Niestety, w książce nie było obrazków ani rozmów. "A cóż jest warta książka - pomyślała Alicja - w której nie ma rozmów ani obrazków?"
       Alicja rozmyślała właśnie - a raczej starała się rozmyślać, ponieważ hiszpański upał czynił ją bardzo senną. Nagle tuż obok niej przebiegł Królik o puszystym futerku.
      Właściwie nie było w tym nic nadzwyczajnego. Alicja nie dziwiła się nawet zbytnio słysząc, jak Królik szeptał do siebie: "O rety, o rety, na pewno się spóźnię". Gdyby nie to, że Alicja i królik znajdowali się w samym sercu Grenady...













Jeśli zwolnisz, by poczuć klimat i czar jakiegoś miejsca, może również zobaczysz zaczarowanego Królika :) Zapraszam ponownie na blog po naszym (mojej i Ines) odkrywaniu kolejnego kawałeczka tak interesującego świata.