Kocham miasta nocą.
Gdy zapada zmierzch czuję się bardziej zakotwiczona w nowym miejscu, bardziej świadoma, iż jestem właśnie tu - w tej intymności miasta rozświetlonej rzędami latarni. Odkrywam zaułki wstydliwie osłonięte skrawkami mroku, zaglądam w oczy okien i otaczam się uśmiechem wielobarwnych witryn sklepów, rozgadanych kawiarń. Po między tym wszystkim, jak żywa, pulsująca krew, przepływa wokół mnie rzeka ludzi, tętni muzyka. Kamienie z ulgą oddychają po całodziennym, wypalającym do białości, skwarze. Czas zwalnia. A ja wówczas wiem, że jestem. Jestem szczęśliwa...