TV Egypt cz1

Gdy miałyśmy ruszyć w podróż, pierwszy raz do Afryki, do Egiptu naczytałam się milion dobrych rad, co należy zabrać ze sobą. Wyszło tego dwa plecaki po prawie dwadzieścia kilo a miało szansę być jeszcze więcej. Niestety ograniczenia w samolotach nie pozwoliły. Na szczęście! I moją największą zmorą było targanie tego ciężaru za sobą przez te kilkanaście tysięcy kilometrów, jako dodatek do własnej wagi :) Jedną z "niezbędnych" rzeczy, które miałyśmy ze sobą były stopery do uszu. Bo muzyka w Egipcie jest za głośna, b o muezini nie dają spać, bo nie da się jechać autobusem, żeby nie ogłuchnąć etc. Oczywiście ani razu ich nie użyłyśmy i to nie tylko z tego powodu, że nie dało się spać z czymś wetkniętym do ucha. Polubiłyśmy arabską muzykę, hałas wielkiego miasta, muezinów wzywających na modlitwę i teraz czasem tego nam brakuje. 
Parę rzeczy z arabskiej TV bardzo polubiłyśmy - był to wówczas przebój i oglądałyśmy go bardzo często. 
Amar - Aal Yany


Kwiat kobiecości, nieprawdaż :)

Bardzo nam się podobała jedna z rozlicznych reklam telefonów - taka piłkarska, wierszowana i z obłędem w oczach. Niestety nie udało nam się jej nagrać.
Za to również rewelacyjny był egipski "Zeburaman" (Zeburaman to właściwie w japońskim filmie ale nam się ten superman właśnie z nim kojarzył)
Tatahda El Mallal