Tak, na razie czuję się jak bym popełniła szaleństwo, choć może szaleństwem nie jest. Ale po kolei.
Będąc w szponach nałogu podróżowania następną wyprawę wakacyjną planuję z reguły już w październiku. Tym razem planowałam powtórzyć zeszłoroczną wyprawę do Kornwalii z Ines, w porywach myślałam o Japonii, Egipt odłożyłam na rok następny, bo tym razem będę musiała warować nie wiem jak długo w domu. Dysponować będę zaledwie dwoma pierwszymi tygodniami lipca. Do Egiptu chciałabym pojechać na przynajmniej 30 dni. Czyli w te wakacje odpada. I tak się szamotałam aż do dziś rano. I nawet nie bardzo pamiętam skąd wziął się pomysł a może by tak Andaluzja. To kolejna podróż marzenie z mojego dzieciństwa. Może to już czas na realizację. I jak zwykle nagle wszystko się tak poukładało, jakby wszechświat sprzyjał mojemu nowemu pomysłowi :) Suma summarum mam już kupione bilety dla nas do Malagi, rozpisany plan na 15 dni: Malaga, Granada, Cordova, Sevilla, Cadiz, Jerez de la Frontera, Malaga. Czyli "Hiszpania w poszukiwaniu śladów Maurów". Oczywiście wszystko na własną rękę :) I tak do treści blogu wkradnie się również Andaluzja :) Troszkę wyjdzie z tego groch z kapustą - mam tylko nadzieję, że ciekawy :)
Alhambra