Idąc spacerkiem możemy natknąć się na przykład na gołąbka pokoju Picassa...
siedzącego na stopniach prowadzących do Plaza de los Dolores,
na którym znajdziemy figurę Cristo de los Faroles.
A jeśli nieco zgłodniejemy, możemy się posilić apetyczną szynką.
Możemy odnaleźć czarodziejski ogród..
albo na chwilę zatrzymać się w zadumie...
lub pokibicować hiszpańskiej drużynie piłkarskiej.
Gdy znudzi nam się stare miasto (w co wątpię) jest jeszcze "młodsza" Kordoba.
A na zakończenie udanego dnia możemy przejść się rzymskim mostem, nad Guadalquivir, by z drugiego brzegu zachwycić się panoramą Kordoby...
i nie tylko :)
W drodze do hotelu, po raz ostatni przejść obok murów meczetu zamienionego w katedrę, dotknąć szorstkich, wiekowych kamieni, które wciąż gorące od palącego słońca.
A na drugi dzień wyruszyć pociągiem w dalszą drogę, do Sewilli.