Alhambra to nie tylko pałace, to również cytadela - Alcazba. Najstarsza część całego kompleksu. Swój obecny kształt zawdzięcza Mohammadowi I. Wzniósł on również mur obronny otaczający cały teren. Te ascetyczne, surowe, potężne mury pozwalały również na ukrycie cudów architektury znajdujących się wewnątrz Alhambry. Zgodnie z muzułmańska zasadą, że nie należy pysznić się bogactwem na zewnątrz, by nie ranić tych, których na nie nie stać.
Cytadeli strzegą również trzy wieże. Najwyższa, prawie 27 metrowa - Torre de la Vela. Na jej szczycie, po stronie wschodniej znajduje się dzwonnica, niegdyś uszkodzona przez piorun, ale odbudowana. Znajdujący się tu dzwon został umieszczony na znak tryumfu nad Maurami przez wojska władców kastylijskich. Oznajmiał on nie tylko zbliżające się zagrożenia, ale również wskazywał rolnikom z doliny godziny nawadniania pól nocą. Jego dźwięk rozlegał się w różnych interwałach (w zależności od pory roku) od 20, 21.30 do 3, 4 nad ranem. Istnieje jednak jeszcze pewna tradycja - jeśli ktoś się wybiera, można skorzystać. Mówi ona, że gdy młoda, samotna kobieta w niego uderzy, na pewno przed końcem roku wyjdzie za mąż. Niestety zbyt późno się o tym dowiedziałam i nie spróbowałam ;)
Tu drobny detal architektoniczny z pałacu Karola V
Brama prowadząca do cytadeli.
Po prawej stronie widoczna bryła renesansowego pałacu Karola V.
A to już wieża Torre de la Vela...
i dzwon w zbliżeniu.
A to moje dziecię radujące się na widok biednej matki wolno pełznącej na górę. Zaznaczam jeszcze, że temperatura na zewnątrz sięgała 40, może 50 a może nawet 60 stopni C ;)