Wróciłyśmy wczoraj. Miałam coś napisać, wkleić parę zdjęć. Jednak po trzech nocach, gdy musiałyśmy spać krótko i szybko, padłyśmy :) Bagaże stoją nie rozpakowane do teraz :) Bo ja bawię się zdjęciami, a jest ich tyle co z Hiszpanii :)
Powiem tylko - było fantastycznie, i zachodzę w głowę dla czego wcześniej się tam nie wybrałam. Miłe miasteczko, świetni ludzie z całego nieomalże świata, muzyka, którą lubię, jak to się mówi "pełny odlot". Trzy dni koncertów. Od południa do drugiej, trzeciej nad ranem. I te wszystkie stroje, kostiumy. Przez nie czułyśmy się kompletnie nie ubrane. Choć i tak byłyśmy na czarno :) Ale nic to, w przyszłym roku znów będzie Castle Party, i szansa na ciekawe przebranie :)
Dziś tylko taka króciutka "zajawka" z fotografii festiwalowych. Następne będą się przeplatały PRZEKORNIE z naszymi dalszymi podróżami. Zresztą to też była podróż - w przestrzeni, czasie, między wymiarami, kulturami, modą i.t.d :) I jak najbardziej przekornie - bo czyż wiele osób w moim wieku myśli sobie - to nie wypada, nie należy, to nie poprawne, nie mogę, nie pasuję. A ja udowodniłam sobie po raz kolejny, że można i warto zerwać się ze smyczy utartych schematów. Zapraszam również Was Wszystkich do choćby odrobiny przekory w życiu :)I zdjęcia koncertowe :)
C.D.N jutro :)