Egipt. Aleksandria i morze...
Kocham morze, za jego barwę, nieograniczoną przestrzeń przeciętą jedynie linią horyzontu, za poczucie wolności, słony wiatr i krzyk ptaków. Kocham porty za statki i łodzie, które w nich przycupnęły jedynie na krótki wypoczynek, czasem leniwie rozkładając swoje skrzydła - żagle, za obietnicę podróży w nieznane i niezwykłe przygody, za światełka nocą na morzu, jak zbłąkane świetliki, za poczucie ulotności czasu i kruchości ludzkiego losu. A nade wszystko mogłabym zatonąć w tych błękitach, turkusach, lazurach...