Żona odmawia fotografii zasłaniając twarz, nie nalegam. Za to zaprasza mnie i Ines do zobaczenia ich pokoju, sypialni. Tam razem z młodszą siostrą Ismaila pokazują nam jak mieszkają, a w tym czasie mała córeczka pałaszuje na łóżku cukierki. Ledwie udaje się nam zabrać z jej rączek papierek, by go nie zjadła również :) Bardzo żałuję, że nie potrafimy się porozumieć tak jakbyśmy chciały, tyle było by do opowiedzenia sobie nawzajem. Ja pokazuję im zdjęcia całej swojej rodziny i zdjęcia z mojego miasta. Wspólny język to potężna broń, i naprawdę ogromną karą za pychę wieży babel, było pomieszanie języków.
Wszędzie tam gdzie byłyśmy zapraszane do domów, przebiegała ściśle wyznaczona granica pomiędzy tym co dla mężczyzn a tym co dla kobiet. I nigdy nie siadały z nami do wspólnego posiłku kobiety. Jedynie przynosiły przygotowane potrawy, a jeśli były dzieci, to one podawały do stołu. I nie miało znaczenia, że my, jako goście, też byłyśmy kobietami. Co innego jak zapraszały nas do swojego świata. Wówczas mogłyśmy zaglądnąć do ich ściśle strzeżonych stref.
Myjemy ręce i zasiadamy do posiłku. Nie jesteśmy tak sprawne w jedzeniu tylko przy pomocy rąk, dostajemy więc talerzyki i widelce. Choć i tak staramy się jeść jak nasi gospodarze. Jedzenie dłońmi inaczej smakuje :) Gdy po skończonym posiłku zaglądam do kuchni i widzę kobiety siedzące na gołej podłodze i jedzące razem robi mi się głupio. W ramach solidarności między kobietami, chyba wolałabym jeść razem z nimi.
Czyż ta minka nie jest rozbrajająca? Uwielbiam takie słodkie maluszki :)