Egipt. Kilka migawek z nubijskiego domu

 Wracając do naszej wizyty na targu w Daraw. W drodze powrotnej zatrzymujemy się na obiad w rodzinnym domu Ismaila. Posiłek jeszcze nie jest gotowy, mamy więc chwilę czasu na odpoczynek i rozglądnięcie się.  Żona brata Ismaila, jego dzieci, wychodzą przed dom z uśmiechem, by przywitać się z nami, a także w między czasie pojawiła się również zaciekawione rodzeństwo. Ismail niestety nie posiada własnej rodziny, jego żona zmarła niedługo po ślubie. Na zewnątrz żar nie do wyobrażenia, wychodzę jedynie na chwilę by zrobić parę fotek i z ulgą chowam się w pokoju z burczącym, starym klimatyzatorem.


 
 

 

Żona odmawia fotografii zasłaniając twarz, nie nalegam.  Za to zaprasza mnie i Ines do zobaczenia ich pokoju, sypialni. Tam razem z młodszą siostrą Ismaila pokazują nam jak mieszkają, a w tym czasie mała córeczka pałaszuje na łóżku cukierki. Ledwie udaje się nam zabrać z jej rączek papierek, by go nie zjadła również :) Bardzo żałuję, że nie potrafimy się porozumieć tak jakbyśmy chciały, tyle było by do opowiedzenia sobie nawzajem. Ja pokazuję im zdjęcia całej swojej rodziny i zdjęcia z mojego miasta. Wspólny język to potężna broń, i naprawdę ogromną karą za pychę wieży babel, było pomieszanie języków. 
Wszędzie tam gdzie byłyśmy zapraszane do domów, przebiegała ściśle wyznaczona granica pomiędzy tym co dla mężczyzn a tym co dla kobiet. I nigdy nie siadały z nami do wspólnego posiłku kobiety. Jedynie przynosiły przygotowane potrawy, a jeśli były dzieci, to one podawały do stołu. I nie miało znaczenia, że my, jako goście, też byłyśmy kobietami. Co innego jak zapraszały nas do swojego świata. Wówczas mogłyśmy zaglądnąć do ich ściśle strzeżonych stref. 
Myjemy ręce i zasiadamy do posiłku. Nie jesteśmy tak sprawne w jedzeniu tylko przy pomocy rąk, dostajemy więc talerzyki i widelce. Choć i tak staramy się jeść jak nasi gospodarze. Jedzenie dłońmi inaczej smakuje :) Gdy po skończonym posiłku zaglądam do kuchni i widzę kobiety siedzące na gołej podłodze i jedzące razem robi mi się głupio. W ramach solidarności między kobietami, chyba wolałabym jeść razem z nimi.



 

 


Czyż ta minka nie jest rozbrajająca? Uwielbiam takie słodkie maluszki :)

 

 

Po smacznym obiedzie chwila sjesty i powrót do hotelu. Żegnamy się serdecznie z kobietami, jakaś nić porozumienia między nami została zawiązana. Trochę szkoda nam zostawiać taki serdeczny dom. To był naprawdę wspaniały i niezapomniany dzień.