Wielka Brytania. Z sentymentem o lecie :)

Dziś ponoć najbardziej depresyjny dzień w tygodniu, może coś w tym jest. Ale nie mam czasu poddawać się depresji, bo za dużo pracy wciąż przede mną :) Tak więc, by umilić sobie i Wam Kochani Goście, to oczekiwanie na wiosnę, jeszcze parę zdjęć z Cambridge - bardziej już związanych z naturą. Tym co mnie urzeka w Anglii -  jest ilość ogrodów (i programów o ogrodach). A ja mam kompleks braku ogrodu, bo na balkonie wciąż mi wszystko marnieje. Drugie to zamiłowanie Anglików do zwierzątek wokół. Oglądałam niegdyś film o malarzach i rysownikach zwierząt w Wielkiej Brytanii. Nota bene świetny. Ale co mnie uderzyło, to opinia, że Anglik prędzej zamówi portret swojego psa lub kota, czy też konia niż dziecka. Jak jest naprawdę, nie wiem :) Może sprawdzę jak już na emeryturze będę miała w końcu czas na malowanie ;)
Pozdrawiam Was serdecznie :)


  

 

  


 

 




A tu jeszcze taka fontanna mi się spodobała :)
 

A tu dostrzegłam takiego człowieko-zwierza na dachu :) Podobne instalacje można zobaczyć w Eden Project, w Kornwalii. Ale o tym kiedyś gdy dobrniemy (a Wy dotrwacie ze mną) do pisania o tym :)

  



W Anglii jednym ze sposobów na letni urlop to pływanie po licznych kanałach barkami. Ba! To nawet sposób na życie. Barki to wędrujące domy, ogródki, całe historie.


 





  



  



Wkrótce oczywiście ciąg dalszy Egiptu ;) Choć dziś zaczęłam "robić" zdjęcia z Oxford :) Więc może jutro jeszcze troszkę... :)