Dziś musiałam popracować do wieczora, a w zanadrzu mam coś, o czym chciałabym napisać nieco staranniej. Niestety obowiązki wzywały i zabrakło czasu na ten mój temat. Zdradzę jedynie, iż będzie tyczył kolejnej niesamowitej kobiety w Egipcie. I tu proszę się nie sugerować Asuanem :) Można robić zakłady ;) Postać ta mnie zafascynowała, i bynajmniej nie zasługuje na byle jakie traktowanie i byle jaki post. Tak więc odkładam szersze pisanie na jak przypuszczam, dopiero piątek. Jutro siłą rzeczy będzie znów tylko małe co nieco :)
Zapraszam na kilka migawek z ulic Asuanu.
Kąpiele w Nilu o zachodzie słońca, przy Cornishe. Stojąc powyżej, na chodniku, zostałyśmy w tym momencie zaczepione przez gościa, który zaoferował nam wymianę pieniędzy. Euro, dolary, funty brytyjskie na funty egipskie. Wiedząc co się kroi, z uśmiechem odmówiłyśmy. Świetnie radziłyśmy sobie przez cały czas z wymianą waluty zawsze, tylko i wyłącznie w bankach i porządnych kantorach. A o takim sposobie na turystę czytałyśmy przed wyjazdem. Nie z nami takie numery Bruner :)
Koptyjski kościół, nieomalże na przeciw hotelu gdzie kręcono śmierć na nilu. (Hotel) Zbyt drogi, więc nie skorzystałyśmy :)
I uśmiech na dobranoc :)