Wracając z kina...

Dziś będzie króciutko, poranny przymrozek i wieczorny chłód sprawiły, że mam ochotę położyć się do łóżka z książką i kubkiem dobrej, gorącej herbatki, zażyć Theraflu na znów bolące gardło i zakradającą się grypę.
Byłyśmy z Ines na filmie Book of Eli. Lubię takie filmy, z takimi zdjęciami i muzyka i fabułą, która nie pędzi gdzieś na złamanie karku, a daje pomyśleć. Polecam gorąco. Po tym filmie przypomniał mi się pewien obrazek, który zrobiłam kiedyś dla Ines. Taki świat "po" lub "świat, który poszedł na przód" - jak mawiał w "Dark Tower" rewolwerowiec Roland (dla fanów książek Sephena Kinga)