Egipt. Sahara. Ostatnie rzeczy...

- ostatnie spojrzenie na wielki bezkres,
- ostatnia jazda po bezdrożach,
- ostatnie obozowisko i rozpalanie żywego ognia,
- ostatni zachód słońca na pustyni,
- ostatni pyszny posiłek jedzony pod gwiazdami,
- ostatni widok tak rozgwieżdżonego nieba,
- ostatnie spotkanie z pustynnymi dobrymi duszkami - fenkami i ich ostatnie karmienie,
- ostatnie rytmy bębenka porwane przez echo i powtarzane, powtarzane...
- ostatnie ślady moich bosych stóp na dziewiczym piasku,
- ostatni poranek i widok spokojnie śpiącego na piaskach Sahary mojego dziecka,
- ostatnie chwile samotnego rozmyślania, zanim wszyscy się obudzą,
- ostatnie zapiski piórem pośród księżycowego krajobrazu,
- ostatni zachwyt nad tym wyjątkowym miejscem otoczonym białą bezową pianką,
- ostatnie spojrzenie na Kryształową Górę,
- ostatnia droga do Bahariji,
- ostatnie chwile w Eden Garden Camp...
Przed nami długa droga do Oazy Siwa...














Dodam, że lisek Fenek był stworzonkiem sprytnym. Przychodził do stołu i ściągał kosteczki wszystkie z talerza na ziemię, po czym zamierzał brać po jednej i odchodzić na bok w celu konsumpcji. Ja byłam stworzeniem przekornym, i gdy odchodził, zbierałam ściągnięte kosteczki i kładłam z powrotem na talerz. Po czym lisek wracał i zabawa zaczynała się od początku :) Na usprawiedliwienie dodam, że chciałam go troszkę przytrzymać przy stole do zdjęcia, zwłaszcza, że było bardzo ciemno :)